Lost Horizon ma bardzo filmowe – jak na grę przygodową – aspiracje. Było to już mocno widać, w całkiem (jak na ten gatunek) dynamicznym trailerze, którzy wzbudził ongiś całkiem spore poruszenie wśród fanów przygodówek (a nawet pewne zainteresowanie pośród ludzi spoza kręgu). Grając w wersję demonstracyjną muszę stwierdzić, że owy „filmowy klimat” jest rzeczywiście usilnie przez autorów eksponowany. Czy to dobrze, czy źle? Na pewno ma to swoje wady: po zderzeniu z demem, mam wrażenie, że... zbyt mało było do grania. Klimat jest bardzo przyjemny, grafika daje radę, dużo się dzieje, jest intensywnie itd. – czuć tutaj całkiem sporo „Indiany Jones’a”. Niestety, nie zostałem kupiony przez gameplay. Demo jest nieprzyzwoicie proste pod względem poziomu trudności, a do tego rzeczywiście gramy przez zaledwie 50% czasu gry, jaki oferuje nam wersja testowa (reszta to choćby cutscenki).
"Postawię Ci drinka, malutka..." |
Tytuł ma spory potencjał: lubię jego formę (czyt. grafika, klimat itd.), ale nie jestem pewny treści (gameplay). Wszystko to można oczywiście zwalić na barki faktu, iż w demie obcujemy z samym początkiem gry (niski poziom trudności miałby sens, a duże stężenie scenek przerywnikowych itd. miałoby na zadanie wprowadzić gracza w realia tytułu). Nie chcę po samej wersji demonstracyjnej ogłaszać ostatecznego wyroku. Mogłoby być to wielce niesprawiedliwe.
Problemem jak zwykle jest polski wydawca. Gra u naszych zachodnich sąsiadów ukazała się w sierpniu 2010, premiera światowa miała miejsce miesiąc później (pozytywne zaskoczenie, zważywszy na politykę wydawniczą, jakiej oddają się niemieckie firmy), a o Polsce „ani słychu”. Gry Deep Silver dotychczas wydawała u nas Cenega…
WYMAGANIA SPRZĘTOWE:
[testowano na C2D_2.4/2GB/8800GT/XP]
Działa bez najmniejszego zarzutu - większych problemów, czy też spartolonej optymalizacji, nie stwierdzono :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz