![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBOX3jOMzqI5ZGzSK81yvccntORUqHiWsjLMfuRHNLky1g5fpVSt9IwaBkhJ2PJOoLso6m8VbM5owD2wZYJMqOOA0KsCdJjCg3_a4rIs6RZnXr0DNls-w_WbqSofJsAtSwSnGSNKthfps/s1600/snakes_of_avalon.png)
Gry niezależne podzielić można na wiele typów: mamy produkcje prezentujące się prze-profesjonalnie (często robione przez amatorów), wyglądające amatorsko (choć czasami przygotowane przez profesjonalistów ;)), kosztujące nierzadko więcej niż wysokobudżetowe bestsellery, sprzedawane za symboliczną kwotę, bądź... rozdawane za darmo. Patrząc na historię gier komputerowych szybko dojdziemy do wniosku, że darmowe gry indie istniały zawsze, jedynie niegdyś troszkę pogardliwie zwane „freeware'ówkami”. Dzisiaj - kiedy branża zaczęła dostrzegać twórców niezależnych i traktować Ich na poważnie - mało kto odważny jest na tyle, aby do tej nomenklatury wrócić.
Snakes of Avalon to tytuł wyglądający dosyć koszmarnie, ale dostarczony dla nas za darmochę i stworzony z ogromnym zaangażowaniem. Gry takie jak SoA to pozycje dość specyficzne, czy rzeczywiście są one nam potrzebne? Zastanówmy się nad tym: zróbmy to na przykładzie tejże właśnie gry, przy okazji jej drugiej premiery. Drugiej premiery? „Węże” po długich miesiącach doczekały się w końcu polskiej wersji językowej. Skąd ten ton? Jednym ze współautorów (odpowiedzialnym m.in. za scenariusz) jest nasz rodak – Igor Hardy.