SZYBKO I NIE ZAWSZE NA TEMAT:

[RECENZJA] Prince of Persia: Zapomniane Piaski


W 2008 roku ukazała się gra, która była wynikiem dosyć kontrowersyjnej decyzji Ubisoftu. Studio to zdecydowało się bowiem na restart dosyć świeżej jeszcz serii - "Prince of Persii" -  od ostaniej bowiem części trylogii (tj. "Dwóch tronów") minęły zaledwie 3 lata. Wraz z nadejściem nowej generacji konsol Ubisoft zdecydował się na  stworzenie "nowego" Księcia (nowy bohater, nowa historia), zrywając z dotychczasowym wizerunkiem serii, próbująć na nowo zdefiniować markę "Prince of Persia". Ten alternatywny Książę przyjął się jednak z dosyć chłodną reakcją ze strony fanów marki. Gra co prawda zachwycała oprawą graficzną (cell-shading), artystycznym projektem eksplorowanych lokacji oraz baśniowym klimatem, ale niski poziom trudności uczynił z niej samo-przechodzący-się-tytuł dla causuli. To co dotychczas bylo flagowym wizerunkiem serii, czyli masa skakania i akrobacji, przestało praktycznie stanowić wyzwanie i dawać tyle frajdy, co poprzednio. Owszem, wyglądało to wręcz kozacko, ale uproszczone, zautomatyzowane  sterowanie sprawiało, że elementy platformowe przechodziły się praktycznie same. I nie pomogły Nowemu Księciu nowe zdolności akrobatyczne, ani piękna towarzyszka u jego boku. Gra zebrała co prawda zdecydowanie pozytywne recenzje, ale nie przełożyło się to na (oczekiwany) sukces komercyjny, czyt. finansowy.

Kolejna decyzja Ubisoftu była równie zaskakująca. Gdy graczom wydawało się, że kolejna część "Alternatywnego Księcia" to tylko kwestia czasu, okazało się, że Ubi porzuca swoje nowe dziecko i wraca do starego... (ehh, pieniążki, pieniążki napływajcie ;)) Fani trylogii "Piasków" byli pozytywnie zaskoczeni i zaczęli ostrzyć sobie pazurki na powrót Ich Jedynego Księcia.

Jestem jak Bruce Lee... No prawie.

I w 2010 roku, niejako przy okazji premiery filmu na motywach "Piasków Czasu" (1 części trylogii) doczekali się tytułu, którego ma dotyczyć ta recenzja - "Zapomniane Piaski". Gra była obiecanym powrotem do korzeni serii, a z filmem miała wspólny właściwie... marketing ;). Fabularnie to dwie różne historie, ktore po prostu mają tego samego Księcia za głownego bohatera. Film był luźno inspirowany grą z 2003 roku, opowiadał autorską, nową - w stosunku do growej - historię Księcia. Natomiast "Zapomniane Piaski" to kolejna część dotyczasowej growej trylogii. Nie jest to jednak kontynuacja opowiadanej historii, akcja gry rozgrywa się pomiędzy częścią pierwszą a drugą - stąd jej tytuł. Pomiędzy tymi odsłonami PoPa widniała bowiem duża luka fabularna, którą twórcy zdecydowali się zapełnić. Potencjał był ogromny gdyż w "Piaskach Czasu" Książę był jescze nastolatkiem, takim dopero wprawiającym sie w boju akrobatą. Słodki chłoptaś, który nagle szybki musiał zacząć dorastać... W "Duszy Wojownika", gdzie akcja dzieję się po 7 latach od momentu zakończenia "Piasków..." to już dorosły mężczyzna, którego wizerunek uległ mocnemu przeobrażeniu. Nastapiła w nim spora przemiana wewnętrzna (nie wiedzieliśmy co takiego strasznego się stało) - Książę stał się mroczny i brutalny. Twórcy nowej odsłony mogli więc przy okazji "Zapomnianych Piasków" fabularnie się wykazać, ale zaserwowana nam hisitoria niestety przypomina coś nadającego się bardziej na DLC niż na pełnoprawną część serii. To, co dzieje się w najnowszym PoPie nie wnosi tak naprawdę wiele do fabuły dotychczasowej trylogii. Tak jak nie wiedzieliśmy jakie "kuku" stało się naszemu Księciu, tak po zagraniu w "Zapomniane..." również będzie dręczyc nas pytanie - "Co takiego wydarzyło sie jescze?". Po części jest to wina właśnie mało porywającej fabuły, bez zaskakujących zwrotów akcji, jak i archaicznej narracji (cut-scenki oparte w dużej mierze na dialogach). No dobra, to o czym opowiadają "Zapomniane Piaski"? Czas kończyć ten przydługi wstęp i przejść do merritum...

Akcja PoP:ZP zaczyna się, gdy Książę przybywa do twierdzy swojego brata Malika. Miał tam zaznać wreszcie wytchnienia po wielu przygodach i doskonalić pod okiem brata swoje umiejętności bojowe. Nic jednak z tego. Książę znowu wpakował się w nie lada kłopoty. Forteca Malika przeżywa własnie natarcie hordy wrogów. Wycofać się czy zostać? Dla Księcia wybór był oczywisty - rusza on na pomoc swemu bratu! Więcej nie zamierzam wam zdradzać, gdyż fabuła jest na tyle skromna, że jakbym napisał jeszcze dwa-trzy zdania znalibyście niemalże całą historię... Napomknę tylko, że prawdziwe kłopoty tak naprawdę dopiero się zaczną, a relacje między Księciem a Malikiem ulegną sporym zachwianiom. Przedstawiona historia jest dosyć typowa jak na "perską baśń", w swoim gatunku daje jak najbardziej radę, i nie wpływa specjalnie na grywalność tytułu.

Ja... latam!

Rozgrywka w "Zapomnianych Piaskach" opiera się zasadniczo na dwóch aspektach: etapach platformowych, będących jednocześnie zarówno zagadkami logicznymi jak i wyzwaniami zręcznościowymi, oraz na walce bronią białą z całą masą przeciwników. Zrezygnowano z wszelkich urozmaiceń rozgrywki, jakie obecne były w ostatniej części trylogii - "Dwóch Tronach", typu: wyścigi rydwanów, czy też etapy przechodzone przez mroczne alter ego Księcia, który był de facto postacią z innymi umiejętnościami bojowymi. Zapomniane Piaski pod względem rozgrywki są więc paradoksalnie mniej next-genową produkcją niż część poprzednia z ery PS2... Można by powiedzieć wobec tego, że gra jest wtórna, ale ja powiem inaczej: jest klasyczna. Dla mnie to duży plus, bo ten klasyczny gameplay bez udziwnień ma tyle miodu, ile się nawet Puchatkowi nie śniło...

Książę Persji po raz kolejny jest mistrzem powietrznych akrobacji, zwinny niczym małpa twierdzi, że podłogi są dla... mięczaków, zdecydowanie nie dla niego. Wspina się, skacze, biega po ścianie, zarówno wzdłuż, jak i wzwyż. Unika śmiercionośnych pułapek, chwyta się kolumn, zamraża wodę... Zaraz? Jak to? Zamraża wodę? Tak, twórcy bowiem (na szczęście) postanowili wzbogacić jego arsenał akrobacyjny, ażeby gracz nie myślał przypadkiem, że cały czas gra w którąś z poprzednich części, czy dodatek do niej. W miarę postępu w grze Książę zdobywa 4 zupełnie nowe umiejętności: zamrażanie wody, przywracanie istniejących niegdyś fragmentów otoczenia, mega-długi skok z finisherem na wrogu oraz szybkie przeskakiwanie z jednego latającego ptaka na drugiego (inspiracja "God of War"?). Szerszego wyjaśnienia wymagają dwie pierwsze "sztuczki". Książę - co prawda nie od samego początku gry, od pewnego dalszego etapu - potrafi zamrażać wodę (Moc Przepływu), dzięki czemu zyskuje elementy otoczenia, które wykorzystuje do wykonywania powietrznych akrobacji. Ma na tą czynność jednak limit czasowy, dodatkowo - prawie równo często co zamrażać - musi wodę rozmrażać, aby móc przeskoczyć gdzieś dalej przez przeszkodę, która normalnie by go zatrzymała, czy też rozmrozić jeden element, aby za chwilę - dosłownie w locie - zamrozić kolejny i się go chwycić. Bardzo ważny jest właściwy timing w czasie tych sekwencji, dlatego rozgrywka wkracza tutaj na wyższy poziom trudności. Czasami wszytko dzieje się na tyle szybko, że gracz może od razu nie zorientować się co w danej chwili zrobić - mamy tutaj zagadki przestrzenne do rozwikłania "w locie". Ale od razu uspokajam - poziom trudności rośnie stopniowo, także - póki co - bez obaw. Druga umiejętność - przywracanie fragmentów otoczenia (Moc Pamięci, która Książę zdobywa jeszcze później), polega dokładnie na tym, co sugeruje nazwa - Prince może zmaterializować jakiś fragment, np ścianę, czy podest, który istniał zanim odwiedzane przez niego miejsce częściowo uległo zniszczeniu. Dzięki temu dostaje, się w miejsca wcześniej niedostępne. Ale żeby nie było za różowo - "przywrócić" może na raz tylko jeden fragment, więc często musi w locie materializować  lub dematerializować obiekty. Obie umiejętności w paru etapach książę musi używać naprzemiennie z innym klasycznymi akrobacjami lub bezpośrednio jedna po drugiej, oczywiście będąc przy tym zwinnym jak zawsze (sterowanie w grze nie jest uproszczone ani zautomatyzowane, gracz ma pełną kontrolę nad ruchami Księcia), co sprawia że gra w tym momencie staje się naprawdę wymagająca, nawet dla kogoś, kto zaliczył wszystkie części trylogii. Ja jestem spokojnym graczem, lubię takie wyzwania, ale znam osoby, które przez "Zapomniane Piaski" klęły jak szewc... Słowem: causule nie dadzą rady. Ode mnie twórcy mają duży plus za te elementy zagadkowo-zręcznościowe ("hocki-klocki"), które stanowią dobry trening dla refleksu (a dobry refleks w życiu codziennym - jak wiemy - może nawet uratować nam życie...). Jeśli jednak w grze coś pójdzie nie tak - spokojna głowa - Książę, tradycyjnie już - dysponuje (limitowaną) mocą kontroli czasu, można cofnąć krótki fragment rozgrywki i spróbować wykonać akrobacje ponownie. A jak wyczerpiemy wszystkie tzw. pola energii i nie mamy już jak cofnąć czasu to też nie jest wielki problem, checkpointy są dosyć gęsto rozstawione. Na koniec dodam jeszcze, że projekt wszystkich poziomów platformowych zasługuje na najwyższe słowa uznania. Nie ma się do czego przyczepić, a jest czym się zachwycić. Ale to chyba już standard tej serii ;).

Eh, czy ja przypadkiem nie przeniosłem się do serii "Legacy of Kain"?

Od czasu do czasu Książę na spokojnie, bez pospiechu musi zmierzyć się z paroma dźwigniami, rozwiązując nieskomplikowane łamigłówki. Nie ma jednak tego za wiele, dlatego od razu przejdę do kolejnego aspektu - walki. Walka nie jest niestety zrealizowana równie genialnie co elementy platformowe. System walki jest gorszy do tego co widzieliśmy w "Duszy Wojownika". Mamy jeden podstawowy cios, który możemy łączyć z  podskokami (efektowne ataki z powietrza). Mamy uniki, kopniaki (a jak!), możliwość wyprowadzenia mocniejszego ciosu (dłuższe przytrzymanie klawisza), i to w zasadzie tyle. Wygląda to wszytko naprawdę efektownie, bo Książę posługuję się mieczem równie zwinnie, co porusza w powietrzu, sam dobiera techniki uderzeń. A jak się gra? Też nie najgorzej, generalnie całość daje radę, jest fajnie. Ale tutaj muszę szczerze przyznać: jest wtórnie względem 2 i 3 części trylogii. Jeśli chodzi o przeciwników to nie grzeszą oni inteligencją, za to nadrabiają ilością w jakiej się pojawiają. W żadnej części nie było nam dane zmierzyć się z taka liczbą wszelkiej maści szkieletorów, piaskowych monstrów e.t.c. na raz. Twórcy obiecali, że będą hordy oponentnów - i są. Ich wykańczanie nie nudzi się jednak szybko, bo Książę - wraz z postępami w grze zdobywa nowe, dodatkowe umiejętności bojowe - kontrolę nad żywiołami: ognia, powietrza, lodu i ziemi/kamieni. Trzy pierwsze tworzą ciekawe, rozmaite ataki ofensywne, ostatni z nich - to defensywa w postaci tarczy. Każda z tych mocy może być doskonalona. Rozwój postaci jest kalką prostego rpgowego systemu - za zabitych wrogów zyskujemy punkty doświadczenia, które wymieniamy (na klasycznej "drabince") na nowe umiejętności bojowe (żywioły), na nowe sloty na pola energii (których używamy do wyzwolenia mocy żywiołów lub do cofania czasu), czy też na przedłużenie paska zamrażania wody bądź paska zdrowia. Jest to absolutna nowość w serii, wcześniej Książę jedynie automatycznie rozwijał sobie pasek HP i sloty na ziarnka piasku (teraz zastąpione polami energii, które znajdujemy tak, jak dotychczas znajdowaliśmy ziarna, w wszędzie porozstawianych... dzbanach, które to dają nam również punkty regenerujące zdrowie). Dzięki tym urozmaiceniom bilans walk w "Zapomnianych Piaskach" wypada suma sumarum na plus, nawet z uwzględnieniem faktu, że napotykani bossowie nie stanowią dużego wyzwania, no może w wyjątkiem tego ostatniego.

Na drugi raz uformujcie się w jakąś liczniejszą grupkę, OK?

Oprócz głównego fabularnego trybu gry, mamy też tryb "Wyzwania" - są to areny, na których musimy zmagać się w boju z watahami przeciwników. Ot, taki, sympatyczny dodatek. Można pograć, ale nic nowego do rozgrywki to nie wnosi, pozwala za to szybciej upgrade'ować swoją postać, gdyż postęp w tym trybie zapisuje się na postaci w trybie fabularnym i vice versa.

Odwiedzane przez Księcia Persji lokacje są zróżnicowane i wykonane bardzo starannie. Nie ma mowy o żadnej rewolucji graficznej, jest po prostu bardzo ładnie, bez żadnych większych wodotrysków. Mamy tutaj ten sam silnik co w serii "Assassins Creed", ale zamknięte lokacje w całkowicie liniowej "Prince of Persii" nie są w stanie zachwycić swym pięknem tak jak rozległe miasta, po których śmigali Ezio czy Altair. Co do animacji Księcia - jak zawsze jest bardzo dobrze, ale chyba ciut mniej naturalnie niż w przypadku wspomnianych Assasynów. Za to szczegółowy model postaci Księcia nie ustępuję pod żadnym względem modelom postaci z AC. Jeśli jesteśmy już przy kwestiach technicznych - pochwalić muszę bardzo dobrą płynność rozgrywki i animacji w testowanej przeze mnie wersji na PlayStation3 - nic nie zwalnia, ani nie chrupie nawet gdy na ekranie pojawia się bardzo duża liczba wrogów - optymalizacja bardzo dobra, dlatego wybaczam de facto przeciętne graficzne efekty specjalne żywiołów i wszelkiej innej maści rozmaite efekty specjalne towarzyszące rozgrywce.

Oprawa dźwiękowa to również kawał solidnej roboty. Lektorzy w dialogach spisali się bardzo dobrze (wersja ENG), odgłosy w grze wypadają naturalnie, nie mam żadnych uwag. Muzyka - bardzo filmowa - musi się podobać, ale mi ze wszystkich części PoPa ta w "Zapomnianych Piaskach" najmniej zapadła w pamięć. Słowem: stanowi dobre tło.

Kurde, kiedy opanowałem te magiczne sztuczki?

Odnoszę wrażenie, że "Zapomniane Piaski" teraz rzeczywiście powoli stają się zapomniane przez graczy... Zupełnie niesłusznie, bo - chociaż to mało innowacyjny tytuł serii, to poziomem swojej grywalności zawstydza niejedną totalnie next-genową, wyskobudżetową produkcję. Jest miodnie, jest ładnie, trochę co prawda krótko (8-12 godzin), ale Książę Persji nigdy nie był w tak wysokiej akrobatycznej formie! Absolutny "must have" dla fanów, a dla tych co nigdy nie grali w żadnego PoPa, a lubią platformówki -  tym bardzie tytuł ten może okazać się wyjątkowym, unikatowym przeżyciem. Warto. Zawiedzeni mogą być jedynie "gracze niedzielni", którzy sfrustrowani w pewnym momencie zaczną rzucać padem... Ale dla nich dedykowany był alternatywny PoP z 2008 roku. Tymczasem - regularni gracze ;) ruszajcie na kolejną przygodę z Księciem Persji!

1 komentarz:

  1. W pełni się zgadzam z autorem! Może fabuła nie zachwyca, ale za to poziom grywalności jest tu gigantyczny, przez co można wybaczyć wybaczyć pojawiające się w grze niedociągnięcia. ;)

    OdpowiedzUsuń