SZYBKO I NIE ZAWSZE NA TEMAT:

VIDEO-NERD-ATTACK! część IV - Von Zay

Internet to miejsce, w którym ludzie na różny sposób dają upust swoim skłonnościom twórczym i lanserskim. Jedni - w tym ja ;) - produkują się na blogach, udając krytyków i światłych pisarzy. Inni mają jaja i robią krok dalej: nie boją się ujawniać własnego głosu i/lub pokazywać swojej facjaty. Dzisiaj kilka słów o rodzimych autorach internetowych materiałów video, obracających się w tematyce gier.

Cały tekst postanowiłem serwować w częściach, żeby dać Wam troszkę czasu na zapoznanie się z produkcjami jego bohaterów. Odsłona czwarta zbliża się niechybnie...

Przegląd ma dosyć subiektywny charakter: być może kilku postaci w nim zabraknie, zapewne niektórzy uznają, iż obecność pozostałych jest niepotrzebna.

Określenia "nerd" w nazwie cyklu użyłem tylko i wyłącznie w celach "pieszczotliwych" - jako malutki żarcik. Mam nadzieję, że żaden z bohaterów tego, przyszłych i przeszłych, artykułów nie poczuje się tym faktem urażony :).


VON ZAY (Maciej Makuła)

Maciej Makuła, pseudonim: Von Zay (tudzież bardziej pieszczotliwie: "Wonziu"), to jegomość, który z choinki się nie urwał. Przeglądając internet, ślady Maćka znaleźć można w wielu przeróżnych miejscach. Miejsc tych jest tyle, że próbę ich wymienienia sobie zwyczajnie odpuszczę. MM to kombatant, z krwi i kości, który swój język strzępił na wielu frontach. Ze spraw świeżych warto wspomnieć, iż VZ niedawno związany był jeszcze z tvgry.pl, teraz znalazł swoją przystań na Gaminatorze. Wisienką na torcie jest jednak działalność, którą Wonziu od dłuższego czasu prowadzi na własną rękę: jutubowy Suchy Kanał z pancernikiem w godle.

Domeną Macieja są dość proste w formie, klasyczne do bólu, gameplaye z komentarzem. Jeżeli zadałeś sobie teraz fundamentalne pytanie o fenomen Von Zaya to... nie wiem czy będę potrafił udzielić sensownej, zadowalającej odpowiedzi. Kiedy ktoś dopytuje się mnie o to, co tworzy "fajniość" wonziowych materiałów, mówię wówczas: sam Von Zay. Maciej Makuła to fajny gość, "swój chłop", tak zwyczajnie - tutaj żadne argumenty oraz próby jakiegokolwiek wyjaśnienia całego tego zjawiska nie mają najmniejszego sensu :).

Eddie Von Zaylen. To ten z lewej.

Dobra, to było nieco niesprawiedliwe, spróbuje więc z konkretami: Maciej wyróżnia się świetnym - niemalże radiowym - głosem (serio!) i lekkością we władaniu językiem. Styl Von Zaya jest bardzo luźny, żeby nie rzec, iż momentami wręcz niedbały (i nie jest to wcale zarzut!). Słownik naszego dzisiejszego bohatera jest dosyć charakterystyczny: wszystko jest "straszne", świat roi się od "zagwozdek", a niemalże każda persona to tzw. "misiak". Ciekaw jestem w mowie ilu graczy zadomowiły się już te określenia. Pomimo, iż Wonziu to zręczny żartowniś z pierwszego tłoczenia, czuć w Jego głosie odrobinę (wybacz, Maćku ;)) "starczej mądrości" - styl "mentora-luzaka", taki nasz Pijany Mistrz i Pan Miyagi w jednym...

Poza gameplayami, podzielonymi na cudacznie nazwane serie (np. Päsztetfest, Liga Upośledzonych Dżentelmenów), Wonziu zjednał sobie fanów autorskim programem zatytułowanym "Doom Starców". Podcast (który mogliśmy oglądać najpierw na tvgry.pl, a teraz na Gaminatorze) traktuje o - i tu cytat z autora - "grach starszych". Normalnie Von Zay raczej unika montowania i upiększania swoich produkcji (są one surowe i nagrane "na żywca"), ale "Doom" wyróżnia się tutaj troszkę bardziej urozmaiconą formą. Każdy odcinek to sentymentalna podróż wprost do czasów młodości Macieja, obowiązkowo zilustrowana filmowym skojarzeniem. Von Zay mówi tutaj wiele, ale... nie zawsze bezpośrednio na temat, więc miłośnicy encyklopedycznej wiedzy mogą poczuć się nieco rozczarowani. "DS" to raczej taka kartka z pamiętnika niż kronika dokumentalna. Często można wytknąć Wonziowi, iż przesadnie skupia się na pierdołach, a mało prawi o rzeczach istotnych. Co ciekawe: w żaden sposób taka forma bynajmniej nie obniża atrakcyjności "Doomu Starców". Jaki z tego wniosek, moi ukochani? Jak Pan Makuła mówi nawet o przysłowiowych pośladkach obywatelki Maryny to słucha się tego z ogromną przyjemnością.

Wpiszcie "Wonziu" w Googlach - to będzie pierwsza pozycja.
Macieju, czy naprawdę tak Cię postrzega świat? ;)

Przyznać niestety jednak trzeba, iż nie każdy kolejny materiał stoi na równie wysokim poziomie. Jakość produkcji dzisiejszego video-nerda bardzo mocno opiera się na samej gadce i osobowości (nic więcej tu nie ma!), a przecież nie zawsze mamy równie udany dzień, nie zawsze uda nam się sypnąć równie udanym dowcipem... Maciej to człowiek-usta, konferansjer, ale nie reżyser czy "artysta malarz": technikala są proste, a scenariusza brak. Strach pomyśleć co by się stało gdyby Wonziu spotkał się z quazem bądź .qamem. Ktoś zapewne krzyknie, że niemiałoby to najmniejszego sensu, gdyż fenomen naszego bohatera opiera się na tym, iż siada z kawą do komputera i po prostu nagrywa...

PS W "płodne dni" MM produkuje kolejne filmiki w tempie niemalże ekspresowym. Do dzisiaj pamiętam jak dałem Maciejowi cynk o demie Bulletstorma i z trzy godziny później - tego samego wieczora - ukazał się już odpowiedni materiał... Von Zay zrezygnował z prywatnego życia, aby dać Wam swoje świetne filmiki :). Doceńcie to!

Napalone stado odsyłam na:
vonzayowski Suchy Kanał na YT,
Jego stary/poprzedni jutubowski kanał,
Wonziu na Gaminatorze (tylko tutaj obejrzycie "Doom Starców"),
"Doom" na tvgry.pl (pierwsze odcinki)
oraz Suchy Kanał na Facebooku.

5 komentarzy:

  1. Kolejny fajny wpis :) Moim zdaniem powinieneś się zająć też promowaniem tych pomniejszych nerdów, qam, quaz czy Wonziu już i tak mają swoich wyznawców.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uznałem, że na początku warto wspomnieć o tytanach sceny - tak, z szacunku :). W kolejnych odcinkach spróbuję napisać też coś o tych mniej znanych (Mroowa już był :)), niestety pojawia się tutaj mały problem: z braku czasu mam ich troszkę zbyt mało "obejrzanych" i aby wszystko miało "ręce i nogi" muszę zwyczajnie poszerzyć horyzonty :). Poza tym: spoko, Maćku, o Tobie też pamiętam ;P.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładnie napisane,
    Pozdrawiam wszystkich dwóch^^
    Mery

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo, bardzo dziękujemy. Ekhm, to znaczy: dziękuję ;).

    OdpowiedzUsuń